Kupujemy auto
Kupno auta to jedna z najważniejszych decyzji, jakie podejmujemy. Motoryzacyjny rynek wtórny wart jest miliardy dolarów rocznie, bowiem spory odsetek ludzkości myśląc o nabyciu pojazdu nawet nie patrzy na nowe modele z uwagi na ich cenę. Kupno samochodu używanego to jednak spory problem.
Negocjacje w sprawie kupna pojazdu to często balansowanie na równoważni oraz wyszukiwanie potencjalnych defektów, które w znaczny sposób mogą wpłynąć na cenę auta. Winne są jednak obie strony – tak kupujący, jak sprzedający.
Ci pierwsi bowiem we wszystkim widzą drugie dno, na każdym kroku zadając sobie pytanie, czy aby przypadkiem sprzedawca nie chce ich oszukać. Stąd już jadąc na rozmowę są do sprzedającego negatywnie nastawieni wyobrażając sobie najróżniejsze scenariusze. Dlatego powszechną praktyką jest zabieranie na oględziny znajomego mechanika, czujnika grubości lakieru oraz sprawdzanie historii pojazdu oraz samego sprzedawcy. Klienci często bywają strasznie podejrzliwi sprawdzając auto centymetr po centymetrze – największą zaś zaletą ogłoszenia jest użycie przez sprzedawcę słowa bezwypadkowy. Dzięki temu, po znalezieniu choćby cienia dowodu na to, że auto jednak uczestniczyło w przeszłości w kolizji można zejść z ceny.
Sprzedawcy sami są jednak sobie winni. Handlarze mają opinie ludzi, którym dobro kupującego w żadnym razie nie leży na sercu – tylko wziąć pieniądze, a później niech się dzieje wola nieba. I opinia ta jest w pełni zasłużona, jak to jednak w przypadku dużych społeczności bywa, kształtowana jest poprzez zachowanie poszczególnych, psujących rynek jednostek. Powszechną praktyką jest również takie przygotowanie auta, by przez pierwszych 100, 200 kilometrów sprawowało się doskonale. Problemy zaczynają się później. Nieprzypadkowo też ostatnimi czasy pojawiły się na rynku tanie auta z Niemiec. Dlaczego? Naszych zachodnich sąsiadów nawiedzały powodzie, stąd wysuszone auta w relatywnie atrakcyjnych cenach trafiły również do nas.