Rejestrator drogowy – kaprys czy konieczność?

Masz auto firmowe – twoi przedstawiciele handlowi mają wolną rękę w jeżdżeniu tym pojazdem również poza godzinami pracy, oczywiście w rozsądnych proporcjach.
Wasza współpraca bazuje przede wszystkim na zaufaniu, co jest korzystne dla obu stron. Czasem jednak ten idealny stan rzeczy potrafi popsuć błahe na pozór wydarzenie.

Otóż wyobraź sobie, że któregoś dnia po weekendzie auto wraca do bazy bez lusterka. Pracownik ani myśli pokryć szkodę z własnej kieszeni, bowiem nie poczuwa się odpowiedzialny za szkodę – twierdzi, że powstała ona w wyniku kradzieży. Tobie jednak wydaje się – wiedząc, jak czasem nieostrożnie jeździ ów pracownik – że szkoda może być wynikiem błędu kierowcy. Co w takiej sytuacji poczynić?

Oczywiście do naszej dyspozycji są standardowe metody – kroki prawne, ugody, sądy (o ile ktoś miałby czas i pieniądze, by sądzić się o urwane lusterko). Oczywiście wiąże się to z kosztami, stresem oraz straconym czasem. Czy zatem istnieje rozwiązanie?

Jasne – jest nim rejestrator samochodowy. To urządzenie, które w ostatnich latach zrobiło piorunującą karierę. W największym skrócie jest to po prostu kamera montowana na przedniej szybie auta, lecz istnieją również urządzenia o szerszym kącie widzenia. Dzięki temu możliwe jest na przykład nagranie momentu kradzieży bądź drobnego wypadku. Powyższy przykład jest jednak kroplą w morzu w porównaniu z prawdziwym wypadkiem, zderzeniem dwóch pojazdów. W takich sytuacjach również często trudno z całą pewnością siebie wskazać sprawcę. Nagranie z rejestratora samochodowego często przynosi jasne odpowiedzi na nurtujące nas pytanie natychmiast.

W rejestratory coraz częściej wyposażają się również turyści. Decydując się na tak zwaną ‘objazdówkę’, czyli wycieczkę po konkretnej okolicy,
często nie nadążamy za fotografowaniem najpiękniejszych miejsc i krajobrazów. Dzięki rejestratorom wszystko to się będzie odbywać niejako w tle, a trasa na pewno zostanie zachowana na pamiątkę.